#EPIZODY: cz03

cz03

zasady
------------------------------------------------------------------------
Napis na kartce będzie brzmiał لا ننظر إلى الوراء co (napaliwszy się substancji, których palenie nie jest i jak idealnie obrazuje ten przykład nigdy nie powinnno być legalne:) ) zasugerował Bartek zdobywając zaskakująco wielką ilość lajków pod swoją propozycją :)
----------------------------------------------------------------------
wcześniej


 لا ننظر إلى الوراء  - brzmiał napis. Dzięki znakomitej znajomości języka urdu od razu się zorientowałem, że do napisania tych kilku bardzo ważnych dla mnie słów, nie użyto języka urdu. Zatem jakiego?
Zabrałem kartkę, zostawiłem martwego obdartusa w łazience i wyszedłem z... teatru. Osoba na którą czekałem nie żyła, a ja zamiast się czegoś dowiedzieć - raczej tę wiedzę straciłem. Wykasowano mi pamięć? Dlaczego, po co? Co w mojej pamięci komuś przeszkadzało? Odpowiedź mogła przynieść tylko kartka, którą teraz nosiłem starannie złożoną na piersi z kurczaka, którą kupiłem wcześniej planując kolację. Teraz plany wzięły w łeb. Musiałem odszyfrować napis.
Pół nocy zajęło mi znalezienie odpowiedniej budki z kebabem.
- Allah akbar wędrowcze, co podać? - zapytał stary arab w turbanie. (Poznałem, że arab po wielbłądzie, turbanie, i po maleńkiej pustyni, którą sobie usypał za swoją budką z napisem "U starego araba". "Allah akbar" to tradycyjne powitanie w dwa tysiące trzydziestym roku i sądzę, że gdyby to usłyszeli ludzie szesnaście lat temu to nie byliby wcale zdziwieni. "Ale niby jak mieliby usłyszeć, nie mam przecież specjalnego rządowego przenośnika w czasie" - pomyślałem i poklepałem się po kieszeni. Moja kieszeń strasznie się oburzyła i powiedziała, że nie życzy sobie być poklepywana. Zapytałem, czy może nie wie czy wkładałem do niej specjalny rządowy przenośnik w czasie, a ona powiedziała, że jeśli chodzi o rzeczy, które do niej ostatnio wkładałem to jestem świnia, ja powiedziałem, żeby się z łaski swojej skupiła i powiedziała mi czy mam, czy nie mam specjalnego rządowego przenośnika w czasie, na co ona się obraziła i przestała odzywać, więc włożyłem rękę do kieszeni i postanowiłem, że nigdy więcej nie kupię kurtki z poklepywaną gadającą kieszenią.
Jednocześnie okazało się, że miałem przy sobie specjalny rządowy przenośnik w czasie.
Nie wiedziałem, czy działa, więc żeby sprawdzić przeniosłem się do dwa tysiące trzynastego, jakieś pół roku przed Megarewolucją, włamałem się na konto tego durnego blogera, co wszystko spieprzył, napisałem mu na fanpageu "karny kutas: JABADABADU", czy coś w tym stylu i wróciłem. Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył, dokonywanie zmian w przeszłości jest niebezpieczne i nielegalne.
Sprzęt działał.

Postanowiłem przeprosić starego araba za swoją kieszeń i za chwilowe zniknięcie.
- Przepraszam pana za swoją kieszeń i chwilowe zniknięcie.
- Spoko loko ziom. Co zarzucisz do wlotu? - zapytał. Wyraźnie pochodził ze Szczecina.
- Jest sprawa - wyjąłem z reklamówki kurczaka. - Mam tu taką kartkę. I chodzi mi o to, czy pan wie może w jakim to jest języku?
- Nie czaję ziom - rozłożył kartkę obok kota, zastanowiłem się czy nie jestem głodny, ale nie przepadam za kotami. Choć ten wyglądał apetycznie. - Wygląda jakby to napisał ktoś z uszkodzonym długopisem i z epilepsją, pytałeś w szpitalu? - spojrzał na mnie.
- Nie, - ale możesz mieć rację...
Powstrzymał mnie ruchem ręki:
- Czekaaaj... a jakby na to spojrzeć do góry nogami... - stary arab powoli, z trudem stanął na rękach. - Nie, też nic. - stęknął prostując się do pionu. Pion pomalowany w tradycyjne arabskie wzorki przedstawiające pustynię, wielbłąda i wieżę Eiffla lekko zakołysał pod wpływem podmuchu powietrza.
- Ziom, przede wszystkim musisz wiedzieć - stary arab wyciągnął zza kamizelki kuloodpornej nielegalnego (bo mentolowego) Laki Strajka - że ja nie umiem czytać. - Przypalił zabronioną na większości światów kontrabandę cenną zapalniczką BIC. - Ale nie możesz powiedzieć, że nie próbowałem ci pomóc. Kopsniesz piątaka?
Poklepałem się po kieszeni, dotrzymawszy w zamian stek wyzwisk, wśród którego znalazła się jednak informacja, że mam pięć rubli tranferowych. Dałem je staremu.
- Czekaj - arab złapał mnie za rękaw kurtki. Rękaw puścił mu wiązankę, po której obaj, ja i arab, przez chwilę milczeliśmy przetrawiając znaczenie niektórych słów i gdy ono do nas dotarło obaj zrobiliśmy się czerwoni
- Ależ kurtka człowieku - powiedział arab.
- No - potwierdziłem.
- Dziadek, streszczaj się - przypomniał rękaw.
- A tak. Więc tu za rogiem - arab pokazał palcem - jest biuro tłumaczeń. Tam idź.

Rzeczywiście było.
W sekretariacie siedziała najpiękniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek widziałem, więc ją przeleciałem w schowku na szczotki***, gdzie echo naszych igraszek odbijało się wokół. Było to niezwykle krótkie, przez co niełatwe do zauważenia echo.
- Kim właściwie jesteś? - po wszystkim zapytała najpiękniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek widziałem.
- No właśnie mam tu taką kartkę - wyjąłem spod swoich spodni swojego buta i trzasnąłem kieszeń kurtki dzięki czemu przestała wygwizdywać muzykę z Benny Hila. Z kieszeni wyjąłem kartkę i podałem dziewczynie - Chodzi mi o to, żeby to przetłumaczyć.
- Nie oglądaj się - powiedziała. Zesztywniałem.
- Proszę cię, nie mów, że po moim ramieniu chodzi pająk?!
- Nie. Na twojej kartce jest tak napisane. A skoro już zesztywniałeś to zróbmy to jeszcze raz.
- Czekaj, czekaj. Mówisz, że tu jest napisane "nie oglądaj się"?
- Widzisz te znaczki? - pochyliła się nad kartką a jej wszystkie piersi zakołysały się zachęcająco - tak dokładnie, to tu jest napisane "Trzeba mieć najebane we łbie, żeby przestawiać budzik telefonu podczas ucieczki przed głodnym krokodylem." Po arabsku to znaczy "nie oglądaj się".
- Aha. Które to krokodyl?
- To.
- A "najebane"?
- To - pokazała znaczek, który zaświadczył, że język arabski jest językiem zwięzłym wielce.
- Dzięki - powiedziałem. - No to zróbmy to jeszcze raz - i sięgnąłem do niej ręką w sposób, w jaki w ciemnym pokoju sprawdza się gdzie na ścianie znajduje się włącznik.
Godzinę, dwie później - po wszystkim ubraliśmy się, podczas zakładania kurtki moja kieszeń prychnęła. Nigdy więcej gadającej odzieży.

Umówiłem się z Lizz, bo tak miała najpiękniejsza dziewczyna jaką w życiu widziałem na piątek. Wracając do miejsca, które nazywam swoim mieszkaniem starałem się sobie przypomnieć okoliczności w jakich dostałem kartkę i zadawałem sobie pytania. Dlaczego mam się nie oglądać? Kto skasował mi pamięć, kim jestem, czy moja kieszeń w końcu przestanie jęczeć, oraz pytanie które nie dawało mi spokoju od rana***.





Copyright © By i10 · Powered By Blogger · Helpful Spirit RedFoX

XXXXX