#EPIZODY: cz01

cz01

zasady
----------------------------------------

Na pierwsze zdanie wybraliśmy (też głosowałem) propozycję Michała:

"Przysięgam, że ona wyglądała na co najmniej 17 lat"

i to zdanie pojawi się w środę jako pierwsze :)

----------------------------------------




Przysięgam, że ona wyglądała na siedemnaście lat! - kelner azjata uczepił się mojego rękawa i padł na kolana. - Była cała zakurzona i w ogóle.. Nawet napis miała - podniósł jednocześnie rękę i twarz do góry usiłując sobie coś przypomnieć - Tak! - krzyknął - Było napisane "siedemnastoletnia whisky" - wycharczał - rocznik 2013, niech skonam jeśli kłamię! - uderzył się ręką w pierś. - Stała pomiędzy osiemnastoletnią z 2012 a szesnastoletnią z 2014 - zniżył głos i rozejrzał się na boki. - Szefie, tej szesnastoletniej nie polecam, syf jakich mało - uderzył ręką w podłogę, chyba boleśnie bo zasyczał. - Zresztą sam szef wie co było w 2014...

- Dziękujemy! - reżyser zaczął się wachlować plikiem spiętych kartek. No, żeby go pokręciło. Ten kandytat do roli kelnera był moim zdaniem świetny. Te gesty, ta mimika, ten głos. „Ilu jeszcze trzeba testować i ile czasu zajmie mi to zadanie, cała ta sprawa jest dziwaczna" - takie myśli przychodziły mi do głowy, ale doszedłem do wniosku, że nie będę się zastanawiał, przecież nie po to tutaj jestem, nie jestem nawet prawdziwym aktorem. Może rzeczywiście Chińczyk nie całkiem nadaje się do roli opisanej w scenariuszu jako "zwalista czarnoskóra kelnerka"... No, ale moim zdaniem grał świetnie. Słowa azjaty przypomniały mi prawdziwy cel wizyty w tej zapomnianej dziurze szumnie nazywanej "Teatrem w Jakiejś Dziurze". Przypomniały mi też rok 2014...

Na początku roku 2014 nic nie wskazywało, że sytuacja wymknie się spod kontroli. Kryzys światowy powoli dobiegał końca po samobójczej śmierci pierwszego czarnoskórego prezydenta dawnych Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej (obecnie czeskiej kolonii). Udało się też zapobiec zderzeniu Ziemi z asteroidem dzięki naukowcom, którzy ponownie przeliczyli trajektorię lotu obu ciał i tym razem zrobili to poprawnie. Wszystko szło ku dobremu. Właśnie wtedy, dwudziestego pierwszego lutego dwa tysiące czternastego roku, trzy minuty po godzinie dwudziestej, nikomu nieznany bloger z Łodzi, miasta leżącego w dawnym centrum Polski umieścił na swoim blogu Wpis.

Celowo lub przez niedopatrzenie ujawnił w nim istnienie anarchistycznej organizacji mającej na celu zdobycie władzy nad światem i spowodowanie, żeby wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Na czele organizacji miał stanąć on sam. Wpis zdobył niezwykłą popularność a dziesięć minut później o godzinie dwudziestej trzynaście było już po ptakach. Co prawda strona została zablokowana, a wszystkie serwery należące do popularnego wówczas serwisu społecznościowego Facebook wysadzono w powietrze, ale mleko się już rozlało. Tajna organizacja przestała być tajna. Ludzie wyszli na ulicę. Początkowe demonstracje przerodziły się w całonocne zamieszki i poranne zrzucenie na Łódź taktycznej bomby termojądrowej niewiele zmieniło, poza nieznacznym poprawieniem krajobrazu miasta. Nikomu nieznany bloger i tak już dawno nie żył, rozstrzelany przez siepaczy Systemu. Ale ziarno zasiał, a ono kiełkowało jak bambus*.

Trzy dni później, w poniedziałek dwudziestego czwartego stanęły fabryki. Na początek w Polsce, inne państwa broniły się dłużej, ponieważ rządy monitorowały sytuację i zdążyły wyprowadzić na ulicę wojsko z rozkazem strzelania do każdego, kto wyjdzie na ulicę. Do dziś dwudziesty drugi lutego jest nazywany "friendly fire day".

Opóźniło to rozpoczęcie Megarewolucji jedynie o dwie godziny, tyle właśnie czasu zajęło ocalałemu wojsku opowiedzenie się za Wpisowcami.

Dziesięć miesięcy po wybuchu Megarewolucji, w grudniu 2014 roku świat powoli wyłaniał się z chaosu z podwalinami nowego porządku rzeczy. Granice zniknęły, system finansowy upadł, na Ziemi obowiązywał handel wymienny a do władzy dochodzili ludzie związani z serwisem Joemonster.org. Wtedy, całkowicie przez przypadek, pewien mieszkaniec Skierniewic (tak, ponownie Polak!) Michał Mikołajczyk wykombinował w swoim garażu, jak za pomocą Nokii 3310, sznurka, taśmy klejącej i tabletki Ibuprofenu przerobić dowolny pojazd z napędem benzynowym tak, aby można nim było odbywać podróże międzyplanetarne. I to był koniec Ziemi jaką znaliśmy.

Ale najważniejsze dlaczego siedziałem w tym ziemskim, nazwijmy to... teatrze i udawałem aktora, którym nie byłem*...





Copyright © By i10 · Powered By Blogger · Helpful Spirit RedFoX

XXXXX