Wiosna przyszła, zająłem się Matizem.
Choć jedynym skutecznym sposobem zajęcia się byłoby podłożenie ognia, lub zepchnięcie w przepaść - czując pewną awersję do rozwiązań trwałych - podjąłem działania tymczasowe.
Oczyściłem i wbiłem młotkiem zaciski akumulatora. Wymieniłem wężyk doprowadzający paliwo do baku na nieprzeciekający, choć zrobiony ze starego prysznica rodziców Najmilszej. A skoro w celu wymiany tego wężyka już leżałem pod... pojazdem, zalepiłem dziury. Klejem do zalepiania pieca, bo taki akurat miałem.
Właściwie rodzice Najmilszej mieli...