Na wierszach kompletnie się nie znam i nie potrafię ocenić, czy są dobre, czy słabe.
Nie znaczy to oczywiście, że nie podoba mi się żaden wiersz, jest wielu poetów... chociaż nie, jest kilku poetów, których poezję cenię i czytuję więcej niż raz, zaś Miron Białoszewski nawet wywołał we mnie chęć posiadania pieca o nietypowym kształcie*.
Jednak w świecie poezji czuję się jak pudel na Nurburgringu .
Dlatego w niedawno przeprowadzonych na fanpejczu Konkursach Poetyckich potrzebowałem drugiego jurora do pomocy. Niestety on też się nie znał.
Za werdykt bardzo przepraszamy.
Za werdykt bardzo przepraszamy.
Ale ja nie o tym...
Tylko o tym, że jakiś tydzień temu zadzwoniła do mnie Róża i powołując się na moją rzekomą "niechęć do robienia własnemu dziecku przykrości" zaprosiła mnie na swój występ.
Recytatorski.
Swoją obecność zapowiedziała śmietanka polskiej deklamacji gimnazjalnej.
W tym moja córka.
Cudownym zbiegiem okoliczności wydarzenie miało odbyć się pod Łodzią.
- ...a konkretnie w Poznaniu - zakończyło dziecię.
Rzeczywiście akurat nie chciałem robić własnemu dziecku przykrości, więc dwa dni później wsiadłem w pociąg i pojechałem. Jadąc przypominałem sobie dotychczasowe zderzenia Róży z poezją...
Recytatorski.
Swoją obecność zapowiedziała śmietanka polskiej deklamacji gimnazjalnej.
W tym moja córka.
Cudownym zbiegiem okoliczności wydarzenie miało odbyć się pod Łodzią.
- ...a konkretnie w Poznaniu - zakończyło dziecię.
Rzeczywiście akurat nie chciałem robić własnemu dziecku przykrości, więc dwa dni później wsiadłem w pociąg i pojechałem. Jadąc przypominałem sobie dotychczasowe zderzenia Róży z poezją...
Kilka miesięcy wcześniej
Kilka miesięcy wcześniej, gdy spędzała wakacje u mnie, któregoś popołudnia przyprowadziła do domu kolegę.
Kiedy zza drzwi pokoju, w którym siedzieli dobiegło trzecie nieuzasadnione przekleństwo nie wytrzymałem, zapukałem, otworzyłem drzwi i oświadczyłem:
- Róża, co to za bluzgi, więcej kultury!
Gość Róży wyraźnie się speszył, chociaż to nie on przeklinał.
Moja córka za to nie bardzo. Walnęła kolesia w ramię i rzekła:
- To mój ojciec. Słyszałeś? Więcej kultury. Weź powiedz jakiś wiersz.
Na co chłopak wstał, ukłonił się, chrząknął i rozpoczął:
- Adam Mickiewicz, Stepy akermańskie...
Uśmiechając się do swojego odbicia w szybie przedziału spostrzegłem, że pociąg dojeżdża do Poznania...
Wydarzenie na które zostałem zaproszony nosiło nazwę "Konkursu Recytatorskiego Poezji Powstańczej Dla Uczniów Szkół Gimnazjalnych", choć moim zdaniem "Gimbaza Wierszuje" - brzmiałoby lepiej.
Organizatorzy - jakaś przykościelna instytucja, doszli prawdopodobnie to tego samego wniosku co ja, że niesiona falą medialnych zapowiedzi wojna z Rosją w końcu wybuchnie, a jeśli nie wybuchnie, to zrobi się na tyle niezręcznie, że sami będziemy musieli ją rozpocząć.
W rozważaniach organizatorzy poszli jednak kroczek dalej, uznali że wojna zakończy się porażką i trzeba będzie organizować powstanie. A co w powstaniu jest najbardziej potrzebne? Oczywiście wiersze.
W rozważaniach organizatorzy poszli jednak kroczek dalej, uznali że wojna zakończy się porażką i trzeba będzie organizować powstanie. A co w powstaniu jest najbardziej potrzebne? Oczywiście wiersze.
Różę do Poznania przywiozła polonistka, czekały już na mnie przed dworcem i okazało się, że ich wycieczka była niejako transakcją wiązaną. Pani Zosia miała tu rodzinę i przyjazd bardzo jej pasował, mogła odwiedzić brata, zaś Róża... miała mieć obniżoną ocenę ze sprawowania i tylko udział w Konkursie Poezji Powstańczej Dla Uczniów Szkół Gimnazjalnych mógł obniżeniu zapobiec.
- Za co? - zapytałem gdy pani Zosia podawszy mi lokalizację konkursu, życzywszy Róży powodzenia i umówiwszy się z nami w tym samym miejscu "koło szesnastej, zdzwonimy się dobrze?" poszła precz.
- Co za co?
- Za co masz mieć obniżoną ocenę ze sprawowania.
- Nie mam mieć. Wystąpię w konkursie i nie obniżą, taka jest umowa...
- Za co?
- Oj, nieważne...
- Za co?
- Kolega z klasy nie wylogował się z fejsa i trochę mu namieszałam w koncie.
- Jak trochę?
Pamiętałem co zrobiła, gdy ja się nie wylogowałem jakieś dwa lata temu. Napisała, że mnie napadnięto, że umieram i że proszę znajomych by na moim pogrzebie odgwizdać "Hit Me Baby One More Time" Britney Spears. Dowiedziałem się odbierając od zaniepokojonych znajomych telefony z pytaniem "ale czemu odgwizdać?".
- Nie mam mieć. Wystąpię w konkursie i nie obniżą, taka jest umowa...
- Za co?
- Oj, nieważne...
- Za co?
- Kolega z klasy nie wylogował się z fejsa i trochę mu namieszałam w koncie.
- Jak trochę?
Pamiętałem co zrobiła, gdy ja się nie wylogowałem jakieś dwa lata temu. Napisała, że mnie napadnięto, że umieram i że proszę znajomych by na moim pogrzebie odgwizdać "Hit Me Baby One More Time" Britney Spears. Dowiedziałem się odbierając od zaniepokojonych znajomych telefony z pytaniem "ale czemu odgwizdać?".
Co mogła zrobić temu nieszczęśnikowi?
- Zrobiłam z niego geja.
- O, nieładnie - pokręciłem głową - i bez polotu. Zabił się?
- Nie!
- A próbował?
- Też nie! Nic sobie nie zrobił!
- To dobrze - pokiwałem głową. - W takim razie właściwie czemu cię ukarali?
- Bo w naszej szkole jest program "zero tolerancji".
- I nie tolerują gejów? - zdziwiłem się, bo do tej pory wydawało mi się, że szkoła Róży to zwykłe, wydawałoby się nawet małomiasteczkowe gimnazjum, a tu proszę jaki nowoczesny program.
- Zero tolerancji w sensie, że dla przemocy. Chłopak naskarżył pani, ta go wysłała do psychologa, a psycholog uznała, że poddałam go przemocy. Psychicznej - popukała się w skroń.
- Aha. No i dobrze. Mówiłem ci, że nieładnie wchodzić na czyjeś konto? Mówiłem?
- Mówiłeś.
- To masz nauczkę - spojrzałem na zegarek. - Chcesz coś zjeść?
- Tak.
- McDonalds może być?
- Zrobiłam z niego geja.
- O, nieładnie - pokręciłem głową - i bez polotu. Zabił się?
- Nie!
- A próbował?
- Też nie! Nic sobie nie zrobił!
- To dobrze - pokiwałem głową. - W takim razie właściwie czemu cię ukarali?
- Bo w naszej szkole jest program "zero tolerancji".
- I nie tolerują gejów? - zdziwiłem się, bo do tej pory wydawało mi się, że szkoła Róży to zwykłe, wydawałoby się nawet małomiasteczkowe gimnazjum, a tu proszę jaki nowoczesny program.
- Zero tolerancji w sensie, że dla przemocy. Chłopak naskarżył pani, ta go wysłała do psychologa, a psycholog uznała, że poddałam go przemocy. Psychicznej - popukała się w skroń.
- Aha. No i dobrze. Mówiłem ci, że nieładnie wchodzić na czyjeś konto? Mówiłem?
- Mówiłeś.
- To masz nauczkę - spojrzałem na zegarek. - Chcesz coś zjeść?
- Tak.
- McDonalds może być?
Przy smacznym i niezdrowym jedzeniu Róża dała mi do przeczytania swój wiersz, a ponieważ Kornel Ujejski nie należy do tych kilku autorów, do których twórczości wróciłbym ponownie z własnej woli - nic z niego nie zrozumiałem. Dużo krwi, śmierć, pożar, ojczyzna płonie, i takie tam. Nie chciałem jednak (nadal) robić przykrości własnemu dziecku, więc oddając kartkę powiedziałem:
- Nooo... tak. To wiersz.
- Nooo... tak. To wiersz.
- Zły?
- Nieeee, skąd! Bardzo... patriotyczny. Ponury i patriotyczny.
- Tato, ocena ze sprawowania, pamiętasz? A pani Zosia powiedziała, że jak wygram ten konkurs to wszystkie licea stoją przede mną otworem. - oświadczyła Róża składając kartkę i wsuwając ją pomiędzy kupony na podwójnego McRoyala z frytkami i dowolnym napojem.
- Tak, na pewno, od razu studia będziesz miała zaliczone. Chodźmy już.
- Nieeee, skąd! Bardzo... patriotyczny. Ponury i patriotyczny.
- Tato, ocena ze sprawowania, pamiętasz? A pani Zosia powiedziała, że jak wygram ten konkurs to wszystkie licea stoją przede mną otworem. - oświadczyła Róża składając kartkę i wsuwając ją pomiędzy kupony na podwójnego McRoyala z frytkami i dowolnym napojem.
- Tak, na pewno, od razu studia będziesz miała zaliczone. Chodźmy już.
I poszliśmy.
Z racji tego, że jak wspominałem konkurs został zorganizowany przez jakąś organizację przykościelną - odbywał przy kościele.
W piwnicy.
Właściwie to w lochu.
Więc atmosfera nie była za bardzo podniosła, a dodatkowy zapach stęchlizny i przykute do ściany kościotrupy jakichś grzeszników jeszcze bardziej wpływały na jej ochłodzenie.
Pomieszczenie było nie tylko wilgotne, ale też ciasne, więc stanęliśmy sobie pomiędzy może pięćdziesiątką dzieci i ich opiekunów, a ci przystąpili do ostatnich szlifów.
- Musisz się bardziej WCZUĆ rozumiesz? - siedząca na trumnie naprzeciwko nas nauczycielka dawała ostatnie wskazówki drobnemu blondwłosemu chłopcu. - Oni UMIERALI, rozumiesz? Umierali! Potrafisz sobie wyobrazić, że umierasz?
- Musisz się bardziej WCZUĆ rozumiesz? - siedząca na trumnie naprzeciwko nas nauczycielka dawała ostatnie wskazówki drobnemu blondwłosemu chłopcu. - Oni UMIERALI, rozumiesz? Umierali! Potrafisz sobie wyobrazić, że umierasz?
- Nie proszę pani.
- No to się postaraj!
Postanowiłem też dać ostatnie wskazówki.
- Róża.
- Co?
- Jak już powiesz ten wiersz to spadamy, dobra?
- Pewnie.
Po czym konkurs wystartował, przemówienie wygłosił ksiądz, drugi ksiądz, zakonnica, odczytano słowa papieża do uczestników zaś na koniec jury wygłosiło godzinną mowę, z której zapamiętałem, że nie tylko Róża, ale absolutnie wszyscy uczestnicy mają przygotowane wiersze Kornela Ujejskiego.
Po czym konkurs wystartował, przemówienie wygłosił ksiądz, drugi ksiądz, zakonnica, odczytano słowa papieża do uczestników zaś na koniec jury wygłosiło godzinną mowę, z której zapamiętałem, że nie tylko Róża, ale absolutnie wszyscy uczestnicy mają przygotowane wiersze Kornela Ujejskiego.
Bo według jury tak właśnie nakazywał tegoroczny regulamin.
Przerąbane.
Przerąbane.
Uczestnicy zaczęli swoje recytacje i tak sobie staliśmy z Różą wśród płonących sztandarów, mórz krwi, ostatnich tchnień aż przyszła kolej na nią.
Niestety już po dwóch wersach została zdekoncentrowana przez wyłażącego z dziury w podeście szczura. Dzieci zaczęły się śmiać, jury piszczeć, Róża próbowała złapać gryzonia**, zrobił się ogólny bajzel, no i za drugim podejściem zapomniała tekstu. Zanim odnalazła ściągę pomiędzy kuponami do Maka - wszyscy zdążyli się zorientować, że nie jest to zaplanowana część recytacji.
Znalazła, dokończyła, ukłoniła się i wśród skąpych braw publiczności i ogromnych moich zeszła.
I poszliśmy połazić po poznańskiej starówce**.
I poszliśmy połazić po poznańskiej starówce**.
Czekanie na wyniki nie miało sensu, widać było, że jury najbardziej spodobał się występujący przed Różą blondynek, który pod koniec swojego występu poderżnął sobie gardło.