Jest to internetowe narzędzie służące do sprawdzania, jak wyglądają odwiedziny strony www i z tego właśnie narzędzia korzystam na blogu "Epizody Z Bezrobocia".
Dzięki Analytics można uzyskać przydatne informacje jak liczba odwiedzających w określonych dniach, a nawet godzinach, dzięki czemu wiem, kiedy najlepiej umieścić post, żeby został przeczytany przez największą ilość osób.
Po kolacji.
Wiem z jakich urządzeń korzystają Czytelnicy. Dzięki tej wiedzy, od jakiegoś czasu bloga można czytać na tabletach i na telefonach a wersja przeznaczona dla mikrofalówek pojawi się lada moment.
Analytics podaje, jakie jest położenie geograficzne Czytelników z dokładnością do miasta. Choć jest to dla mnie wiedza przydatna jedynie aby przekazać w ją formie ciekawostki:
Najwięcej wejść jest z Warszawy, później Krakowa i innych dużych miast Polski. Najmniej w Rychłocicach, tylko jeden Czytelnik a w dodatku mu się nie spodobało, bo nie wrócił. Z miejsc egzotycznych warto wymienić Hong-Kong, Tokyo, Acapulco, Paradise, czy stolicę Korei, ale... nie Południowej! Pozdro Kim!
Najbardziej oddalony był chyba Czytelnik z nowozelandzkiego Zapier - miasta, którego mieszkańcy w połowie wymyślania nazwy czegoś się przestraszyli.
"Epizody..." nie są popularne na Grenladii i w kilku krajach Czarnego Lądu. Stamtąd jak dotąd nie było wejść. Pewnie nie mają internetu.
Wiem skąd są Czytelnicy w sensie geograficznym, wiem skąd przybywają w sensie wirtualnym, czyli jaką stronę wyświetlała ich przeglądarka (zazwyczaj Chrome, rzadziej FF) zanim klikną linka lub wpiszą adres w pasek... adresu.
Na blog Czytelnicy trafiają przede wszystkim z najlepszego i największego portalu rozrywkowego świata, czyli z Joemonster.org
Następnie z portalu zajmującego drugie miejsce, Facebooka. To dlatego, że na fanpejczu pojawiają się informacje o nowych postach i dlatego, że udostępniacie niektóre posty (Super by było, gdybyście udostępnili niniejszy).
Nie wiem dlaczego tak dużo osób trafia na bloga z Sadistica i z Wykopu. Znaczy - wiem, że wpisy z bloga czasem tam trafiają. Zaskakująca jest dla mnie raczej informacja, że korzystający z tych serwisów po znalezieniu tekstu wchodzą na bloga, żeby... co? Przeczytać resztę? Oznaczałoby to, że użytkownicy Sadistica i Wykopu potrafią czytać.
To mnie zaskoczyło, pewnie się im narażę, ale muszę wyznać, wydawało mi się, że to gimbaza przyswajająca wyłącznie obrazki:
Myliłem się. W ramach przeprosin w dalszej części tekstu umieszczę kilka... obrazków.
Google Analytics dostarcza mnóstwo innych, zbędnych informacji, zresztą, być może są one do czegoś przydatne, a ja z nich nie potrafię skorzystać?
Najmilsza twierdzi, że ona by umiała, ale wiadomo - to Najmilsza.
Lepiej, żeby mi nie pomagała.
Wśród tego zatrzęsienia zbędnej wiedzy jaką daje Google Analytics jest jedna ciekawostka, do której zmierzam.
Są nią "Słowa Kluczowe".
Czyli słowa, które internauci wpisali w okienko wyszukiwania na Google.com, nacisnęli "szukaj" i... ZNALEŹLI bloga. A potem jeszcze na niego weszli!
Pierwsze miejsca są oczywiste: i10, i10 blog, idziesiec, epizody z bezrobocia i tak dalej. Normalnie. Do tego służą Google.
Kolejne miejsca to literówki:
idziesienc, idzirsiec, idziesiedziec i parę innych przekręceń. Sporo ich. Znaczy - czterdzieści trzy osoby wpisały w google "idzirsiec", więc naprawdę sporo. Oczywiście jest możliwość, że to jedna osoba, która do wyczyszczenia klawiatury najpierw ją rozebrała, czterdzieści trzy razy szukała bloga i ani razu nie zapamiętała adresu. Jeśli tak - nie zwrócę się bezpośrednio do tej osoby. że zamieniły jej się literki "e" z "r", bo i tak nie zapamięta.
Im w "słowach kluczowych" dalej, tym dziwniej. Wygląda, jakby poszukiwaniami rządził przypadek.
"Katastrofę smoleńską spowodowała kanapka z pasztetem" - To akurat wiem. Dwadzieścia osób uwierzyło w moją propozycję rzuconą na forum Onetu, żeby to sprawdzić w Googlach.
Liczyłem, że koncepcja zabójczej pasztetowej zostanie podchwycona przez ekspertów Wyłupiastookiego.
"Jak napisać epizod" - osiem osób. Zgaduję, że jakaś klasa otrzymała zadanie domowe.
"Jak napisać oświadczenie do urzędu pracy" - trzy osoby. Kurde. Naprawdę żaden z pomysłów na pierwszej stronie wyników nie był wystarczająco dobry? Trzeba było zajrzeć na drugą stronę, znaleźć bloga i tu sprawdzić? A przede wszystkim COŚ TO DAŁO?!
Podobnie próbował rozwiązać swój problem człowiek wpisujący w pasku wyszukiwania "zapomniałam terminu potwierdzenia gotowości do pracy w pup- jak się dowiedzieć" - wszedł na blog, i... prawdopodobnie nie dowiedział się, jak się dowiedzieć. Nie dowiem się, czy się dowiedział, bo jak? Wpiszę w Google to trafię na swojego bloga!
"Złoty ryjek biedne dzieci" - biedne dzieci to z historii o Misiu. Nic o złotym ryjku na blogu nie ma. Pytanie czego szukała ta osoba też pozostanie bez odpowiedzi. I czy odpowiedź na swoje pytanie znalazła na blogu, bo przecież weszła.
"Listonosz praca bez perspektyw" - niestety tak, drogi poszukiwaczu. Amazon już planuje zastąpienie listonoszy dronami.
Później w słowach kluczowych znajdujemy poszukiwaczy, których intencji NIE POTRAFIĘ wytłumaczyć. Czegoś szukali i trafili na bloga. A w Google wpisali między innymi:
"aby daty w moje kurwa znowu na palce",
"ciekawy pomysł na sprzedaż samochodu",
"facet z kitką",
"lekarstwo na receptę apteka Norwegia ponownie kupić" - o Norwegii było, ale apteka? lekarstwo???
"chcę by pani nasrała mi do ust opowiadania" ...
...."znaczenie snu czarna skarpeta" oraz mój absolutny namber łan:
"życie zjebane przez męża"
Wchodziliście na drugą, czasem trzecią stronę wyników wyszukiwania, żeby uzyskać odpowiedzi.
Znajdowaliście link do "Epizodów..." i odzywał się wewnętrzny głos...
..który mówił "TU SPRAWDŹ!"
Mam nadzieję, że przynajmniej się pośmialiście, bo nie przypominam sobie bym pisał o bieliźnianych snach, Wasz wewnętrzny głos chyba robi sobie z Was jaja.
Czemu Google wyświetla takie wyniki wyszukiwania, nie mam pojęcia. Tylko podejrzenia. Na tyle silne, że niniejszy tekst ma taki tytuł jaki ma.
Wpiszcie ten tytuł w Google. Znajdźcie (i kliknijcie) blog www.idziesiec.pl Napiszcie w komentarzu, na której stronie wyszukiwania był.
A jak konkurs wystartuje - myślę, że "Epizody..." wygrają. Może nie dlatego, że będą najlepsze, tam startują poważne blogi, poruszające ważne tematy. Ciekawsze niż bezrobocie.
Nie wygra też dzięki zdjęciom, w "Epizodach..." zdjęć jest jak na lekarstwo (hmmm... lekarstwo).
i NA PEWNO nie wygra dzięki niniejszemu tekstowi.
Mam inny pomysł.
Może zaskakujący.
A może nie.
Napiszę jaki, gdy tylko jakiś taki konkurs wystartuje.
Póki co, życzę Szalonego Roku 2014!
Epilog:
Jedna osoba poszukiwała odpowiedzi na pytanie "czy epilog można pisać w 1 os."
Informuję, że można.