Wzięło ją dzisiaj rano. Jeszcze przedwczoraj stroiła się z siostrą przed wielkim stojącym lustrem - prezentem od nas dla Monisi, dzięki któremu ta każdorazowo przechodząc obok daru, zawiesza się na kilka, kilkanaście minut.
Jeszcze wczoraj z Monisią i Zmorą radośnie biegała po świeżym śniegu krzycząc i rzucając śnieżki.
Nawet nie wstała:
- i10, gardło mnie boli - zaskrzeczała spod kołdry. - I nie wiem czemu.
Ostatnie, w oczywisty sposób kłamliwe słowa, zostały zagłuszone przez kaszel.
Sięgnąłem pamięcią do czasów, gdy sam byłem chory.
Jakich domowych sposobów używano wobec mnie?
W pierwszy poświąteczny dzień, przed stokowską apteką, tradycją stało się wystawienie stoiska na zewnątrz.
Jedna z pań farmaceutek rozpakowywała kolejne kartony aspiryny, pomyślałem, że jednak Najmilsza nie cierpi przecież na tradycyjną narodową dolegliwość, ominąłem więc dwustumetrową kolejkę i wszedłem do aptecznego wnętrza.
- Coś na ból gardła - zaordynowałem - ból taki, można by rzec, eee... przeziębieniowy.
- Coś na ból gardła - zaordynowałem - ból taki, można by rzec, eee... przeziębieniowy.
I dostałem lek, który jeśli wierzyć reklamom powoduje, że człowiekowi przełyk się robi niebieski.
W spożywczym obok dokupiłem mleko i miód, zapytana sprzedawczyni powiedziała, że na przeziębienie pomaga jej zjedzenie kilku owoców kiwi - też wziąłem. Facet stojący za mną dorzucił, że jemu pomaga piwo - tej rady również posłuchałem, ale już radom* wynurzającego się z zaplecza właściciela twierdzącego, że nic tak nie leczy przeziębienia jak przeterminowana grzybowa w proszku wiary nie dałem.
W spożywczym obok dokupiłem mleko i miód, zapytana sprzedawczyni powiedziała, że na przeziębienie pomaga jej zjedzenie kilku owoców kiwi - też wziąłem. Facet stojący za mną dorzucił, że jemu pomaga piwo - tej rady również posłuchałem, ale już radom* wynurzającego się z zaplecza właściciela twierdzącego, że nic tak nie leczy przeziębienia jak przeterminowana grzybowa w proszku wiary nie dałem.
Powróciwszy z zakupami poszedłem prosto do kuchni.
Mleko, miód, masło, czosnek...
Mleko, miód, masło, czosnek...
- Wypij to - podałem Najmilszej kubek prosto pod wystający spod kołdry zaczerwieniony nos.
- A co to, khy, khy, drogi i10 jest?
- Mleko z masłem i z miodem. A to... - wyjąłem zza pleców sznurek z nawleczonymi ząbkami czosnku - ...zawieś sobie na szyi. I czekaj, zaraz przyniosę oficjalne lekarstwo. Z apteki.
Godzinę później okazało się, że nic nie pomogło.
Godzinę później okazało się, że nic nie pomogło.
Ani mleko, ani czosnek, ani grzane piwo, które w międzyczasie wypiłem.
Są chwile, gdy mężczyzna musi stanąć na wysokości zadania, wykazać się znajomością tematu i wziąć sprawę w swoje ręce.
Są chwile, gdy mężczyzna musi stanąć na wysokości zadania, wykazać się znajomością tematu i wziąć sprawę w swoje ręce.
To BYŁA jedna z takich chwil.
Zwróciłem się o poradę do osób, które wiedzą wszystko. Do ludzi, których rady, chociaż często wydają się być pozbawione sensu - zawsze na końcu okazują się trafiać w wielką mądrość. Lub rozmijać się z nią w sposób absolutny.
Zwróciłem się otóż do Czytelników fanpejcza.
"Najmilsza jest przeziębiona.
"Najmilsza jest przeziębiona.
Kaszle i narzeka na ból gardła przy przełykaniu.
Propozycję nie przełykania odrzuciła jako głupią.
POTRZEBUJĘ PODPOWIEDZI DOMOWYCH LEKARSTW!
Rzeczy, które dotąd zastosowałem:
Mleko z masłem i miodem - wypiła.
Strepsils -ssie..
Czosnek - nosi.
Dzięki nim stworzyłem
Ostateczne Lekarstwo Na Przeziębienie
Składniki:
Przede wszystkim cebula.
Do tego miód, żółtko jajka, imbir, cytryna, szałwia, pieprz, mnóstwo soli, ocet, czekolada, czarny bez, szczypta kurkumy, tymianek, podbiał, wódka (spirytus, bimber, denaturat), sok z ananasa i woda utleniona.
Lek przygotowujemy w glinianym naczyniu, bowiem szklane i metalowe jak się okazuje nie są wystarczająco trwałe.
Zmieszać wszystko razem.
Przede wszystkim cebula.
Do tego miód, żółtko jajka, imbir, cytryna, szałwia, pieprz, mnóstwo soli, ocet, czekolada, czarny bez, szczypta kurkumy, tymianek, podbiał, wódka (spirytus, bimber, denaturat), sok z ananasa i woda utleniona.
Lek przygotowujemy w glinianym naczyniu, bowiem szklane i metalowe jak się okazuje nie są wystarczająco trwałe.
Zmieszać wszystko razem.
Podawać z kwiatami (wskazywano goździki, mi udało się kupić tulipany).
Dużo przytulać, na koniec w pępek wetknąć czosnek.
Lekarstwo Najmilszej bardzo pomogło, a mnie to latanie po aptekach, sklepach i kwiaciarniach zaszkodziło niestety.
Mam nadzieję wyleczyć się do Sylwestra i pewien jestem jednego - że na pewno nie będę się uzdrawiał przy pomocy swojego (Waszego) leku.
Tego się nie da nawet powąchać.
Tego się nie da nawet powąchać.
EPILOG:
Wiem, pamiętam, że tekst miał być o czymś innym, ale:
1. Jak widać sytuacja zmieniła się dynamicznie. Jednego dnia Najmilsza nie była chora, drugiego odwrotnie, musiałem więc reagować. Nie mogłem powiedzieć "dziewczyno, ty tu sobie bądź chora, a ja to oleję, bo mam bloga", w ten sposób drugiej Japonii bym nie zbudował.
2. Poza tym leżąc przeziębiony w łóżku będę miał okazję przemyśleć swoje spostrzeżenia na temat zbliżającej się nieuchronnie śmierci, bo tekst miał być właśnie o śmierci. I o religii. A o ile poruszanie tematów religijnych na blogu jest prawdę mówiąc właściwie niewskazane - to poruszanie ich w okresie poświątecznym zakrawa na szaleństwo.
Więc może dobrze, że jeszcze trochę czasu minie.
2. Poza tym leżąc przeziębiony w łóżku będę miał okazję przemyśleć swoje spostrzeżenia na temat zbliżającej się nieuchronnie śmierci, bo tekst miał być właśnie o śmierci. I o religii. A o ile poruszanie tematów religijnych na blogu jest prawdę mówiąc właściwie niewskazane - to poruszanie ich w okresie poświątecznym zakrawa na szaleństwo.
Więc może dobrze, że jeszcze trochę czasu minie.
Zresztą niewykluczone, że choroba zwycięży z moją wolą nie bycia przeziębionym i pokasłując odejdę z tego świata niczym Szopen? Wcale by mnie to nie zmartwiło! Czemu? Na to pytanie odpowie tekst o religii.
No i najważniejsze:
3. Napisali do mnie północnokoreańscy katoliccy hakerzy, że jak tylko ten tekst opublikuję - oni zrobią zamach taki, że hej!
3. Napisali do mnie północnokoreańscy katoliccy hakerzy, że jak tylko ten tekst opublikuję - oni zrobią zamach taki, że hej!